Kolejna rocznica krwawego stłumienia Pekińskiej Wiosny 1989 roku i w mediach tradycyjnych, ale przede wszystkim społecznościowych, tradycyjny już wysyp minionków KPCh i pożytecznych idiotów powtarzających, jak to Chińczycy zapomnieli. Koronnym dowodem jest zazwyczaj anegdotka w stylu: „pytałem się młodych Chińczyków i nic nie wiedzieli, zajmują ich inne sprawy, popierają władzę…”
Już to widzę, jak przypadkowo poznany Chińczyk lub Chinka szczerze rozmawiają na temat jednego z największych politycznych tabu współczesnych Chin z mniej lub bardziej przypadkowo poznanym obcokrajowcem, którego intencji nie są pewni. Oczywiście, że będą mówić tak, jak uznają, że będzie dla nich bezpiecznie.
Mnie zajęło kilka lat całkiem zażyłej znajomości, aby móc poruszyć ten temat. I wiem, że ludzie nie zapomnieli, ale trzymają to głęboko w wewnętrznej pamięci. Władza też to wie.
Władza też nie zapomniała. Nie zapomniała, nie tylko dlatego, że musi się skupić na kontrolowaniu, cenzurowaniu i pilnowaniu, aby wszyscy udawali ze zapomnieli. Oczywiście im bardziej stara się, żeby zapomnieli i im bardziej musi im przypominać, że mają nie pamiętać, tym bardziej muszą pamiętać, to co mają zapomnieć.
Władze jednak też im nie ufa, że nie pamiętają, dlatego woli zejść z oczu. Xi Jinping nie pokazywał się publicznie przez dwa tygodnie i dzisiaj przyjął Łukaszenkę, ale nie w Wielkiej Hali Ludowej przy placu Tiananmen, gdzie zazwyczaj są honorowani zagraniczni dygnitarze, lecz w Zhongnanhai, zamkniętej rządowej dzielnicy na zachód od Zakazanego Miasta.
